-
Szukaj
-
Newsletter
-
Facebook
Na czwartkowej konferencji prasowej Hanna Gronkiewicz-Waltz ogłosiła kolejne zmiany w warszawskiej komunikacji miejskiej. Zmiany te nie są oczywiście żadną obniżką cen biletów, a jedynie zatrzymaniem podwyżek, które Rada Warszawy zdominowana przez Platformę Obywatelską wprowadza systematycznie od 2011 roku. Mało kto w tej chwili już pamięta, ale nieco ponad 2 lata temu bilet 20-minutowy kosztował 2,00 zł, jednorazowy 2,80 zł, a miesięczny 78,00 zł.
O co chodzi w szczegółach? Przede wszystkim Ratusz likwiduje bilety 40- i 60-minutowe, które i tak nie były zbytnio popularne. Inaczej sytuacja wygląda z biletem jednorazowym – do tej pory za 4,40 zł każdy pasażer mógł korzystać z danego środka komunikacji miejskiej przez 120 min. Teraz za tą samą kwotę będzie mógł podróżować przez 75 min. W zamian dostaje możliwość przesiadki. Co do tych rozwiązań, większych kontrowersji nie ma. Schody zaczynają się przy tzw. „Karcie Warszawiaka”.
Już niedługo, jak informuje Ratusz, osoby płacące podatki w Warszawie uzyskają możliwość zakupu tańszych biletów w ramach Karty Warszawiaka. W rzeczywistości mieszkańcy nie uzyskają żadnych większych korzyści – dla nich ceny biletów po prostu nie wzrosną. Warunkiem otrzymania hologramu uprawniającego do specjalnej taryfy jest udowodnienie przez każdego pasażera faktu płacenia podatków w stolicy.
W związku z tym pojawiają się liczne pytania: Jak będzie wyglądała procedura uzyskiwania Karty? Czy będzie wiązała się dodatkowymi formalnościami dla pasażerów? Może się okazać, że w momencie wprowadzenia Karty setki tysięcy warszawiaków zostaną zmuszone najpierw do odwiedzenia urzędów skarbowych, wzięcia odpowiedniego zaświadczenia, a następnie zaniesienia kompletu dokumentów do jednego z zaledwie jedenastu punktów obsługi pasażera ZTM. To rozwiązanie skomplikowane i bardzo uciążliwe. Można sobie tylko wyobrazić, jak wielkie kolejki będą się ustawiały każdego dnia po pracy, żeby zdobyć jeden mały hologram na karcie miejskiej.
Żeby usprawnić wprowadzanie Karty Warszawiaka, trzeba byłoby wzmocnić kadrowo istniejące punkty obsługi pasażera lub otworzyć nowe. Wiąże się to oczywiście z dodatkowymi kosztami. Jeżeli tak, to jaką kwotę Ratusz planuje przeznaczyć na ten cel i czy nie będzie ona wyższa niż przewidywane korzyści dla warszawiaków? Jak powiedziała sama Pani Prezydent, wpływy z biletów, to jedynie 30% budżetu ZTM – pozostałe 70% pochodzi z podatków, które wszyscy płacimy. W taki sposób jeden z pomysłów, który miał pomóc Hannie Gronkiewicz-Waltz, może się okazać jej kolejnym problemem.
Jedno w całej sytuacji jest pewne. Referendum stało się okazją do zwiększenia aktywności władz Warszawy, które dopiero w ostatnich tygodniach zaczęły pracować nad zmianami korzystnymi dla mieszkańców. Teraz należy pilnować, aby obietnice zostały spełnione, jeszcze przed dniem referendum, a także patrzeć urzędnikom i Hannie Gronkiewicz-Waltz na ręce, żeby każda zmiana miała sens nie tylko wizerunkowy, ale również prowadziła do realnych korzyści dla każdego mieszkańca.
Marcel Klinowski, Republikanie
komentarze
Stowarzyszenie "Republikanie"
tel.:
Biuro prasowe
tel.:
mówienie że ludzie płacący podatki w Warszawie będą płacić mniej za bilet jest tak niebezpieczne że ł mógł wyjść tylko ze strony nieoficjalne a prawdziwie rządzących Polską
W budżecie m.st. Warszawy na 2013 rok zaplanowano dochód z tytułu udziału w podatku dochodowym od osób fizycznych na kwotę 3 (!!!)
…. a ile osób mieszka w Warszawie ale się tutaj nie rozlicza?
O ile zwiększyłyby się wpływy z tego tytułu, gdyby SKUTECZNIE zachęcić je do rozliczania się w Warszawie?
A przede wszystkim, czy ZWIĘKSZONE wpływy pozwoliłyby zapewnić Warszawiakom DARMOWĄ (czyli opłacaną z ich podatków) komunikację miejską???
Wierzę że tak!!! NIE dla podwyżek cen biletów!!!!