-
Szukaj
-
Newsletter
-
Facebook
Wielki Skok na Kasę można uznać za zakończony sukcesem. Większość przyszłych emerytów, za podpowiedzią rządu, postanowiło nie robić nic. Dokładnie tyle bowiem wystarczyło, aby zakończyć swoje członkostwo w OFE, a stać się w stu procentach zależnym od ZUS. Tym samym ubezpieczeni dołączyli do swoich składek, które już wcześniej zostały przeniesione na konta państwowego molocha. Ministerstwo Finansów oraz ZUS mogą zatem triumfować – przyszłoroczna składka emerytalna praktycznie w całości trafi do Zakładu (11 miliardów złotych wobec 2 miliardów przelanych do OFE). Będzie więc z czego łatać deficyt, zarówno w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, jak i w budżecie centralnym. I trudno jest nie oprzeć się wrażeniu, że całe to zamieszanie z Funduszami właśnie temu miało służyć – cerowaniu finansów publicznych.
Szacuje się, iż na pozostanie w OFE zdecyduje się niewiele ponad 2 miliony Polaków. Co ciekawe, również wśród osób rozpoczynających pracę odsetek wybierających ZUS przeważa nad przystępującymi do OFE. Proporcje są miażdżące: na 100 osób podejmujących pierwsze zatrudnienie, 90 z nich wybiera ZUS. Pieniądze popłyną zatem do rządu szerokim strumieniem: Ministerstwo założyło zmniejszenie się tegorocznego deficytu budżetowego o 2 miliardy złotych, a deficytu sektora finansów publicznych o 0.125% PKB.
Na tego typu zmianach zawsze korzystają najwięksi, najsilniejsi? albo rząd. Korzyści ministra i urzędników opisano wyżej. Jednakże również największe Fundusze na rynku pośrednio skorzystają ze zmian wprowadzonych przez reformę, ponieważ w dużym stopniu zwiększą swoje udziały na okrojonym rynku. Warto pamiętać, że aktywa OFE to nadal 150 miliardów złotych – większość ulokowana w akcjach. Taka sytuacja nie zwiastuje dobrych informacji zarówno dla „małych” Funduszy, które najprawdopodobniej staną na krawędzi upadku oraz dla warszawskiej giełdy, gdzie z pewnością odnotowane zostanie spowolnienie dynamiki inwestycji.
Czas pokaże, kto wybrał dobrze, chociaż już teraz pojawiają się głosy o tym, że na emeryturę z ZUS nie ma co liczyć. Ostatni raport NIK przynosi w tej kwestii jednoznaczne stanowisko:
„Pogłębiający się deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wskazuje, że w dłuższej perspektywie, bez wsparcia z budżetu państwa, może nie wystarczyć środków na wypłatę świadczeń emerytalnych. Głównymi przyczynami są z jednej strony niski wskaźnik urodzeń i emigracja, a z drugiej wchodzenie w wiek emerytalny roczników z wyżu demograficznego po 1945 roku oraz wydłużanie się długości życia.”
Jedno jest pewne: jeśli ktoś potrafi choć w najmniejszym stopniu policzyć własną przewidywaną emeryturę, to równocześnie w kwestii jej źródeł powinien liczyć tylko na siebie.
komentarze
Stowarzyszenie "Republikanie"
tel.:
Biuro prasowe
tel.: