-
Szukaj
-
Newsletter
-
Facebook
Pomysł rządowego elementarza od początku uderzał w wydawnictwa podręcznikowe, które oprotestowały jego powstanie, nie ma w tym jednak nic dziwnego skoro rząd zamyślił wprowadzenie monopolu.
Wydawnictwa jednak się nie poddają. Wyszły z założenia, że jeśli nie można państwowego monopolisty pokonać, to trzeba się do jego działań przyłączyć i postanowiły wydać ćwiczenia w pełni zintegrowane z rządową książką. W dwa tygodnie przygotowano zeszyty ćwiczeń w pełni zgodne z rządowym elementarzem, a teraz trwa już na dobre kampania, bo do zakupu produktu trzeba szkoły przekonać.
Dlaczego przedsięwzięcie wydawców może się powieść? Ministerstwo Edukacji Narodowej podjęło decyzję, że oprócz podręczników, przekaże na pierwszoklasistów dofinansowanie w wysokości 50 zł na ucznia. Szkoła będzie zobowiązana do przeznaczania tych środków na zakup materiałów ćwiczeniowych. Jakich konkretnie? Tego już MEN na szczęście nie precyzuje. Łączna kwota dofinansowania to ponad 20 mln zł, więc wydawnictwa mają o co powalczyć i tylko podatnik zostaje jak zawsze na straconej pozycji, bo do tego interesu musi jeszcze więcej dołożyć.
W dziwnej sytuacji postawiono nauczycieli, dla których nie przewidziano darmowego egzemplarza podręcznika i nie ma możliwości nabycia go w komercyjnych księgarniach. Co prawda, MEN przygotował po kilka ponadprogramowych podręczników na klasę, jednak zrobił to z myślą o uczniach, którzy zgubią podręcznik, o nauczycielach najwyraźniej zapominając.
Inna sprawa, że w założeniu państwowy elementarz miał być opublikowany na zasadzie tzw. wolnej licencji. Oznaczałoby to, że nauczyciel miałby możliwość tworzenia, opartych na podręczniku, pomocy dydaktycznych oraz możliwość ulepszenia elementarza. Jednak w ostatecznej wersji elementarza o wolnej licencji nie ma ani słowa. Tłumacząc dlaczego tak się stało, ministerstwo powołuje się na „drobne przeszkody, takie jak pozyskanie zdjęć na licencji CC BY”. Urzędnicy boją się także, że „otwarty elementarz pozwoli na stworzenie na jego podstawie utworów o charakterze pornograficznym lub w inny sposób naruszających prawo”.
Fundacja „Polska bez korupcji” chce, żeby dodatkowo wprowadzić do ustawy podręcznikowej regulacje dotyczące zwalczania stosowanego przez wydawców procederu, który polega na tym, że wydawnictwa w zamian za wybór ich oferty przekazują szkołom prezenty lub umożliwiają im zakup sprzętu IT po preferencyjnych cenach. Zdaniem przedstawicieli fundacji są to działania korupcyjne.
Im dłużej trwają pracę nad tzw. ustawą podręcznikową tym więcej pojawia się niedopatrzeń ze strony MEN. Jak reforma sprawdzi się w praktyce przekonamy się już 1 września. Też nie możecie się doczekać?
komentarze
Stowarzyszenie "Republikanie"
tel.:
Biuro prasowe
tel.: