-
Szukaj
-
Newsletter
-
Facebook
To zdanie nie tylko nie jest odosobnione, ale i jest poparte danymi Banku Gospodarstwa Krajowego, z których wynika że beneficjentami ustawy są największe aglomeracje miejskie, oraz sąsiadujące powiaty. Do Warszawy trafiło 13 mln zł, do Gdańska 9,6 mln zł, do Poznania 6,05 mln zł a do Krakowa – 4,22. Najmniej, z miast wojewódzkich przypadło Opolu, 470 tys. zł. Jest to wynikiem słabości lokalnego rynku deweloperskiego i najniższego limitu cenowego metra kwadratowego spośród wszystkich miast – tłumaczy Katarzyna Kuniewicz, dyrektor w firmie Reas.
Podobnie sytuacja przedstawia się w przypadku obszarów przylegających do miast wojewódzkich. Najwięcej wniosków złożono w okolicach Poznania, prawie 200, łącznie na kwotę 4,7 mln zł. 162 wnioski na 4,1 mln wpłynęły z gmin okolicznych Gdańska. Po 80 wpłynęło z okolic Wrocławia i Warszawy, na kwoty ok. 1,7 mln zł.
Ciekawymi danymi przedstawionymi przez Bank Gospodarki Krajowej, jest również zestawienie procentowe udziału rodzin 2+1 i 2+2 w programie „MdM”, bowiem w zamierzeniu ustawa o „MdM” miała wspierać politykę prorodzinną. Tymczasem okazuje się, że rodziny dzietne wysyłają mniej niż połowę wniosków wpływających od małżeństw. 37% to rodziny z jednym dzieckiem, 8% stanowią rodziny z dwójką dzieci, rodziny z co najmniej trojką dzieci stanowią 0%. Uzasadnienie dopłat tym, że poprawią demografię, to propaganda. Drugie dziecko w polskiej rodzinie ma od lat na imię kredyt. Obsługa rat kosztuje więcej niż koszty związane z wychowaniem potomka – twierdzi Jacek Bielecki, dyrektor w firmie Marvipol, dodając, że popyt na mieszkania był nawet bez „MdM” i nie trzeba go wzmacniać.
W I kwartale 4395 wniosków o dopłaty do mieszkań w programie „MdM” zostało pozytywnie rozpatrzonych przez BGK. W sumie dopłaty wyniosły 98, 5 mln zł, średnio na mieszkanie przypadło 22,4 tys. zł.
Wydaje się więc, że polityka „MdM” ma ograniczony wpływ na wzrost sprzedaży mieszkań ponieważ wspiera obszary na których rozwój branży deweloperskiej i tak miał się dobrze i nie wpływa prawie wcale na obszary, uprzednio nie objęte zainteresowaniem firm inwestorskich. Ponadto cel, jakim było wsparcie dla rodzin wielodzietnych, spalił na panewce, jeżeli rodziny takie, jak na razie nie stanowią nawet 10% wszystkich małżeństw ubiegających się o dopłaty, a wśród tych kilku procent nie ma rodzin z więcej niż dwojgiem dzieci.
Pierwszy kwartał funkcjonowania projektu „MdM” nie wystawił mu pozytywnego świadectwa, jednak od kwietnia zmieniły się maksymalne limity cenowe dla mieszkań, do których można dostać dopłatę do kredytu, z wyjątkiem woj. pomorskiego – podaje „Rzeczpospolita”. Na nowych limitach najbardziej zyskuje Poznań, gdzie już jedna trzecia dostępnych na rynku lokali może być włączona do programu. W zeszłym kwartale była to jedna piąta mieszkań. Innymi miastami, które skorzystają na dopłatach będą Warszawa i Wrocław – mówi Marcin Uryga, analityk firmy Emmerson Reality.
Czy podwyższenie limitów w sposób rzeczywisty zmieni sytuację mieszkaniową młodych? Tym bardziej tych, którym pomoc państwa faktycznie byłaby potrzebna, czyli w większości mieszkańców mniejszych ośrodków miejskich. Innym pytaniem, które pociąga za sobą ten temat, jest to czy napędzanie koniunktury w miastach wojewódzkich i ich okolicach jest konieczne jeżeli rynek nie potrzebuje wsparcia?
DKA
komentarze
Stowarzyszenie "Republikanie"
tel.:
Biuro prasowe
tel.: