-
Szukaj
-
Facebook
Przy hipotetycznym wynagrodzeniu 2000 zł brutto, państwo pobiera na poczet składki emerytalnej 19,52% tej kwoty (w tym wypadku jest to 390,4 zł). Część składki do OFE wynosi do 2,92%, w przypadku z pensji 2000zł brutto, jest to 58,4 zł. W skali roku daje nam to 700,8 zł, a więc kwotę, która na nikim chyba nie robi wrażenia. Tak czy inaczej, zdecydowana większość naszej składki emerytalnej trafia do ZUS. Tym niemniej, jeżeli sprawa została rozdmuchana do rangi „najważniejszej decyzji w życiu” czy „strategicznej z punktu widzenia bezpieczeństwa emerytalnego”, to wypada przyjrzeć się temu wnikliwiej, aniżeli tylko poprzez parę prostych obliczeń.
Z punktu widzenia obywatela, kwoty o których mowa zostały przeze mnie naświetlone powyżej. Natomiast z punktu widzenia prywatnych Otwartych Funduszy Emerytalnych i państwowego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, gra toczy się o miliardy złotych. Podczas olbrzymiej kampanii propagandowej rozkręconej przeciwko OFE jesienią zeszłego roku, która towarzyszyła urabianiu opinii publicznej pod planowane zawłaszczenie prywatnych oszczędności Polaków, zwolennicy „reformy” mówili, że OFE generują dług publiczny, pobierają olbrzymie prowizje od transakcji i przyczyniają się do wzrostu deficytu finansów publicznych. Według wyliczeń Forum Obywatelskiego Rozwoju nic takiego nie miało miejsca, deficyt przed wejściem w życie OFE osiągał podobną wartość jak wraz z ich funkcjonowaniem w systemie emerytalnym. Podobnie sytuacja ma się z długiem publicznym. Aby zrefundować braki w kasie ZUS, rząd mógł zmniejszać wydatki lub podnosić podatki. Doskonale wiemy, że podwyżka danin publicznych była realizowana przez koalicję PO-PSL z całą stanowczością, czego nie można powiedzieć o zmniejszaniu wydatków publicznych. Dziura w ZUS-ie, która według różnych obliczeń wynosi dziś kilka miliardów jest co roku zasypywana przez budżet państwa. Jeśli więc OFE przyczyniały się do wzrostu długu publicznego i deficytu, to w czym ZUS ma być lepszy? Mamy ogromny kryzys demograficzny, rosnącą szarą strefę, więc nie należy się spodziewać polepszenia sytuacji państwowego ubezpieczyciela. Zapewniam, że pozostanie w ZUS nie jest postawą heroiczną i patriotyczną dbałością o finanse własnego państwa.
Stopa zwrotu z OFE w latach 2000-2012 była nieznacznie wyższa niż ta z ZUS. W dużej mierze przyczynił się do tego kryzys na giełdach, w wyniku którego OFE straciły w 2008 roku około 50%. Waloryzacja ZUS odbywa się na mocy ustawy, a więc decyzji polityków. Zgodnie z przeprowadzoną reformą inwestycje w obligacje państwowe nie wchodzą w grę, OFE może kupować akcje giełdowe, inwestować w surowce, akty własności nieruchomości itp., co przez zwolenników ZUS jest wymieniane (i słusznie) jako czynnik ryzyka. Nie wiadomo jak będzie wyglądała nowa strategia inwestycyjna OFE, po tym jak odebrano im możliwości kupowania obligacji państwowych. Ponadto wielu ekonomistów wskazuje na fakt, iż bezpieczeństwo emerytalne rośnie wraz z ilością sposobów oszczędzania na nią. Z drugiej jednak strony, na polityków, którzy zarządzają ZUS-em można wpłynąć poprzez decyzje wyborcze (scenariusz czysto teoretyczny, patrząc na ostatnie lata nie wiem co musiałoby się stać z polityką emerytalną, żeby miało to przełożenie na rzeczywisty wynik wyborczy), natomiast na prezesów Prywatnych Towarzystw Emerytalnych nie mamy żadnej możliwości oddziaływania.
Od momentu wejścia w życie reformy, tj. 14 stycznia 2014, OFE mają zakaz reklamy do 31 lipca 2014, czyli dnia, w którym kończy się okienko wyboru. Zwolennicy prywatnych funduszy zarzucają rządowi niekonstytucyjność wprowadzonych przepisów, zauważając, iż mają one charakter cenzury prewencyjnej. Ministerstwo Finansów ustami wiceminister Izabeli Leszczyny broni się, odpowiadając, iż te regulacje służą: „rzeczywistemu zapewnieniu realizacji prawa do zabezpieczenia społecznego”. Wchodzimy tutaj w meandry zapisów konstytucyjnych, czego wolałbym uniknąć, jednak gołym okiem widoczny jest zamiar rządu. Poprzez brak możliwości reklamowania się, OFE nie ma takich możliwości „propagandowych” jak aparat państwowy, który wkrótce rozpocznie kampanię informacyjną w mediach publicznych, tak więc na samym początku „walka” o oszczędności emerytalne Polaków staje się nierówna. Mogę się tylko domyślać, iż tego typu zapisy prawne mają w konsekwencji doprowadzić do marginalizacji i likwidacji OFE. Pojawiły się informacje, iż prywatne fundusze mają wysyłać oświadczenia do uczestników i kontaktować się z nimi poprzez przedstawicieli towarzystw emerytalnych. Pani Izabela Leszczyna zapowiada podjęcie odpowiednich kroków prawnych w przypadku podobnych działań ze strony OFE. Wojna o miliardy złotych ze składek podatników wchodzi w kolejną fazę.
Na sam koniec jeszcze, biorąc pod uwagę, iż tak czy inaczej na 10 lat przed przejściem na planowaną emeryturę nasze składki zgromadzone w OFE + stopa zwrotu, zostaną przekazane do ZUS, robienie z tej decyzji wielkiego wydarzenia tym bardziej przypomina przerost formy nad treścią. Jeżeli ktoś ma przejście na odpoczynek od pracy za pasem, to z pewnością liczy na bezpieczeństwo i przekaże środki do ZUS. Jeżeli natomiast jesteś młodą osobą, dopiero wchodzącą na rynek pracy, i masz możliwość zadecydowania o przyszłości swoich składek wynikającą z warunków zatrudnienia (umowa o pracę, umowa zlecenie ze składkami), to ta kwestia ma dla Ciebie marginalne znaczenie, wskazując na kwoty, o których wspomniałem w pierwszym akapicie = wybierz OFE. Najlepszym sposobem oszczędzania na własną starość jest robienie tego samemu, przez III filar, skarbonkę w domu, lokatę w banku itp. itd. Jako osoba, którą od ustawowej emerytury dzielą ponad 4 dekady, nie daję żadnej wiary temu, że system emerytalny w obecnym kształcie przetrwa do tego czasu.
Autorem tekstu jest Łukasz Faliszewski, członek Klubu Republikańskiego Poznań
komentarze
Stowarzyszenie "Republikanie"
tel.:
Biuro prasowe