-
Szukaj
-
Facebook
Polska plasuje się powyżej europejskich przeciętniaków w rankingu określającym wielkość szarej strefy w gospodarce. Wczoraj właśnie przypadał symboliczny dzień, w którym przeciętny Kowalski przestaje pracować w ukryciu, a zaczyna pracować również na rzecz społeczeństwa. 19,5 procenta wytwarzanego w Polsce Produktu Krajowego Brutto stanowi właśnie szara strefa. Według szacunków ekonomistów z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową wyniesie ona około 350 miliardów złotych. Różni się to dosyć znacznie od szacunków Głównego Urzędu Statystycznego, który szarą strefę szacuje na 12-13% polskiego PKB.
Niezależnie jednak od błędów oszacowań, trzeba przyznać, że w porównaniu do unijnej średniej, która wynosi 18,4% PKB nasz rezultat jest marnym pocieszeniem. Zwłaszcza, że unijna średnia jest zawyżana przez mocno skorumpowane kraje Południa, w tym Bułgarię i Rumunię, ale też Grecję czy Włochy. Co więcej, gdy spojrzymy tylko na wykresy pokazujące zamożność państw i rozmiar szarych stref w ich gospodarkach nasuwa się nam oczywisty wniosek. Im bogatsze społeczeństwo, tym mniejsza szara strefa. Dlaczego więc Polska plasuje się tak wysoko na liście największych szarych stref w europejskich gospodarkach, mimo że nie należymy do krajów szeroko pojmowanego „południa”?
Wiele spośród nielegalnie działających przedsiębiorstw osiąga zyski tylko dlatego, że nie płaci podatków i nie ujawnia swojej działalności. W innym wypadku osoby pracujące w szarej strefie miałyby problem z zapłaceniem ZUS-u czy podatków. Zbyt wysokie obciążenia podatkowe powodują, że przedsiębiorcom nie opłaca się legalizować ich działalności. Eksperci z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową przypominają, że wysokość płacy minimalnej w ciągu ostatnich dziesięciu lat wzrosła o ponad sto procent. W biedniejszych regionach, między innymi peryferyjnych, wschodnich województw, ten problem jest jeszcze większy niż takich aglomeracjach jak Warszawa, Katowice czy Kraków. Obecnie problem ten może się jeszcze bardziej pogłębić, a organizacje pracodawców już od dawna alarmowały że nałożenie na umowy cywilnoprawne składek do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych może przynieść daleko idące, niezamierzone skutki, w tym wzrost bezrobocia wśród osób zatrudnionych w ramach umów cywilnoprawnych. Alarmowaliśmy o tym już tydzień temu.
Kolejną przyczyną dużej skali szarej strefy jest wysoka akcyza na artykuły tytoniowe, a w mniejszym stopniu na alkohol. Zwiększyło się zapotrzebowanie na tańsze papierosy, bo podwyżka cen papierosów o kilka złotych w ciągu paru ostatnich lat odbiła się znacznie na tych którzy nadal pozostają palaczami. Co gorsza, wiele z papierosów pochodzi z przemytu, pozbawiając zatem dochodów podatkowych budżet państwa. Według szacunków branży tytoniowej nawet do 14% sprzedawanych papierosów jest wprowadzanych do obiegu nielegalnie.
Istotna jest też kwestia uregulowania prawnego kwestii zakładów wzajemnych, ponieważ rozwiązania stosowane do tej pory są zwyczajnie nieefektywne. Wprowadzenie lepszych przepisów przyniosłoby państwu dodatkowe 1,7 mld złotych.
Nie można nie uwzględnić również kwestii cykli koniunkturalnych – wiele firm zatrudnia w dobie kryzysu „na czarno” lub wymiguje się od płacenia podatku od wartości dodanej, znanego szerzej jako VAT.
Co prawda największa szara strefa w Europie to domena głównie państw postkomunistycznych, lecz Polska ze swoim dziewiątym miejscem na liście trzydziestu państw mogłaby wiele poprawić w tej kwestii. Czechy również są państwem postkomunistycznym, jednak w rankingu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową nasze 23,8% szarej strefy w gospodarce może martwić w porównaniu przy czeskim rezultacie 15,5%, niższym nawet od unijnej średniej.
Co można zrobić żeby poprawić tą sytuację? W ograniczeniu działań o zwykłym charakterze przestępczym zdecydowanie pomoże wspieranie transakcji bezgotówkowych, bo to właśnie gotówka dominuje w transakcjach dokonywanych przez organizacje przestępcze. Jednak bardziej istotne może okazać się to, że na pewno nie pomogłaby w tym kolejna podwyżka akcyzy oraz płacy minimalnej, oskładkowanie umów cywilnoprawnych, czy publikowanie w dziennikach urzędowych kolejnych ton przepisów o zmianach w ordynacji podatkowej czy zatrudnianiu pracowników. Z pewnością należy uprościć zbyt skomplikowane procedury urzędnicze i przemyśleć kwestię obniżenia kosztów pracy. Nawołujemy do tego od dłuższego czasu, pytanie brzmi jednak, czy kiedykolwiek rządzący nas wysłuchają?
ŁAL
komentarze
Stowarzyszenie "Republikanie"
tel.:
Biuro prasowe
tel.:
Jasne, zlikwidujmy papierowy pieniądz. Inwigilacja na całego. Jednak to prawda, „republikanie” to faszyści.