-
Szukaj
-
Newsletter
-
Facebook
Władze ówczesnej II RP chciały te różnice nadrobić między innymi poprzez budowanie ośrodków przemysłowych we wschodniej Polsce, jak na przykład zagłębie zbrojeniowe w Świętokrzyskim, zagłębie wydobywcze ropy i gazu ziemnego na południowym wschodzie, czy też utworzenie Centralnego Okręgu Przemysłowego, obejmującego tereny dzisiejszych województw, Świętokrzyskiego, Lubelskiego, Podkarpackiego i Małopolskiego. W III Rzeczpospolitej różnice gospodarcze pomiędzy Zachodem i Wschodem mają być zasypywane przez pieniądze płynące szerokim strumieniem z Unii Europejskiej. Czy to przynosi skutki? Nie do końca. Żeby nie powiedzieć, przynosi efekt odwrotny od zamierzonego.
Dawniej podział ten funkcjonował wzdłuż linii Wisły, tereny na zachód od niej należały do Polski A, te na wschód do Polski B. Obecnie, według koszyka Programu Rozwój Polski Wschodniej, w poczet biedniejszej części kraju wliczane są województwa: warmińsko-mazurskie, podlaskie, lubelskie, podkarpackie i świętokrzyskie. Do Polski A natomiast zalicza się tereny zachodniej i południowej Polski, zgromadzone wokół wielkich miast, jak Wrocław, Kraków, Poznań czy aglomeracja Śląska. Wynika to z faktu, że na tych terenach dobrze w porównaniu do reszty kraju rozwinięty jest sektor przemysłowy i usługowy, a siedziby, powierzchnie magazynowe i linie produkcyjne ma tam sporo wielkich koncernów. Tereny umownej Polski B to przede wszystkim sektor rolniczy, słabo rozwinięty przemysł i usługi oraz przestarzała sieć transportowa, zarówno drogowa jak i kolejowa.
Przechodząc jednak do rzeczy. Program Rozwoju Polski Wschodniej miał wspomagać Programy Operacyjne dla wschodnich województw, z których dopłaty, w przeliczeniu na mieszkańca były znacznie wyższe niż dla reszty kraj. Średnia krajowa wynosiła 484 na głowę, podczas gdy na przykład województwo warmińsko-mazurskie otrzymało 739 euro, a województwo lubelskie 552 euro. Wskaźnik ten jednak jest na tyle niemiarodajny, iż Warmie i Mazury zamieszkuje 1.5 miliona osób, Lubelszczyznę nieco ponad 2 miliony, natomiast takie obszary kraju jak Wielkopolska 3.5, a Dolny Śląsk 3 miliony. Głównym programem unijnym w ramach perspektywy 2007-13, tj. tym, na który przeznaczono najwięcej środków był Program Operacyjny Infrastruktura i Środowisko – 28 miliardów euro. 80% tych środków wydano na regiony Pomorza, Śląska, Mazowsza w szczególności powiatu warszawskiego czy terenów zachodnich. Pozostałe 20% zostały przeznaczone na rozwój pięciu województw zaliczanych do Polski B. Jak zatem ma się kwota 22 miliardów (80% z całego PO Infrastruktura i Środowisko), do sumy 2,3 miliarda, które są całością środków w Programie Rozwój Polski Wschodniej. W podziale na województwa wychodzi 460 milionów na każde! PKB na mieszkańca województw wschodnich w porównaniu do średniej krajowej, w 2012 roku było niższe niż w 2001 roku. Z tym, że jest to kolejny niemiarodajny wskaźnik, gdyż obywatele z tych terenów często za pracą podążają do dużych miast czy też wyjeżdżają za granicę, nie wymeldowując się z miejsca zamieszkania, przez co tworzą ?martwe dusze?, sztucznie doliczane do tego wskaźnika. Polska B jest wręcz niemierzalna, trudna ekonomicznie do oszacowania szczegółowego, jednak różnice w poziomie życia są widoczne gołym okiem.
Zdaniem znawców tematu głównym przyczynkiem tego stanu rzeczy jest fatalna infrastruktura transportowa wschodniej Polski, przez co kapitał zagraniczny nie jest zainteresowany lokowaniem swoich siedzib i produkcji na tych ziemiach. Jaki jest bowiem sens budowy powierzchni magazynowych w miejscach, które są po prostu słabe logistycznie. Jest to widoczne w kolejnej statystyce, na 75 tysięcy spółek zagranicznych zarejestrowanych w Polsce, około 5% z nich uczyniło to na terenach Polski B. I faktycznie, kiedy spojrzy się na sieć drogową czy kolejową, to tereny Warmii, Mazur i Podlasia, czy też Podkarpacia i Lubelszczyzny są białymi plamami na tych mapach. Znacznie mniej połączeń kolejowych i brak jakiejkolwiek autostrady czy sieci dróg szybkiego ruchu północ-południe, a jedyna droga na zachód to autostrada A2 z Warszawy. Mamy idealne położenie geograficzne do bycia ogromną siecią transportowo-logistyczną. Pomiędzy Niemcami i Zachodnią Europą, a ogromnym potencjałem ludzkim i ziemskim Ukrainy oraz Rosji. Kolejnym czynnikiem jest fakt, iż ponad 30% osób zatrudnionych na ziemiach wschodnich pracuje w sektorze rolniczym, a jedną z sił napędowych polskiej gospodarki są usługi. Kiedy odwiedziłem stronę internetową www.polskawschodnia.gov.pl, i przyjrzałem się zakończonym inwestycjom, to znaczną większość z nich w ostatnich miesiącach stanowiły nowe instytuty, wydziały uniwersytetów czy parki naukowo-technologiczne. Oczywiście, inwestycje w naukę są bardzo istotne, jest to kolejna dziedzina, w której musimy gonić resztę Europy, jednak nie sądzę aby rozwój tego typu ośrodków mógł przyczynić się do zmniejszenia bezrobocia, czy poprawy sytuacji ekonomicznej mieszkańców powiatów Polski Wschodniej. Jest to rzecz wpisująca się w obraz całego kraju, silne ośrodki miejskie i beznadziejnie słabe ekonomicznie powiaty. W województwach Wielkopolskim, Lubuskim czy Dolnośląskim również poza aglomeracjami miejskimi czy zagłębiem miedziowym sytuacja nie jest różowa. Poziom bezrobocia w powiatach jest zbliżony do średniej krajowej aniżeli do średniej stolic wojewódzkich. Według danych Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, województwa wschodnie wciąż nie wydały 1,7 mld złotych środków unijnych z kończącej się perspektywy 2007-13, i mają prawie 3 tysiące nierozliczonych projektów.
Olbrzymim problemem jest również to, iż Polska B zaczyna się rozrastać. Przybywa biedniejszych regionów, województwa Kujawsko-Pomorskie czy Zachodniopomorskie są już ekonomicznie porównywalne do wschodnich ziem Rzeczpospolitej. Zresztą według danych GUS, najniższa stopa życiowa brzydko mówiąc zamieszkuje właśnie tereny Kujaw, Warmii i Mazur. W przypadku Pomorza Zachodniego do pogorszenia sytuacji gospodarczej wydatnie przyczynił się demontaż przemysłu stoczniowego i spora emigracja do położonych niedaleko Niemiec. Województwo Opolskie również „topnieje” w oczach, ogromna depopulacja spowodowała znaczne osłabienie gospodarcze na tych terenach. Zamożnieje natomiast województwo Mazowieckie, zwłaszcza tereny warszawskie, Wielkopolska czy Dolny Śląsk. Bogaci zyskują, biedni tracą. A nie takie było założenie Programu Rozwoju Polski Wschodniej i wyrównywania szans.
Winę za to ponoszą poprzednie dwie ekipy, za czasów PiS wiele projektów było kontraktowanych, natomiast PO wydawało te środki, mając całość władzy w kraju, oprócz Sejmu i Senatu, własnych ludzi we wszystkich 16 województwach. Również władze samorządowe, dla których środki unijne stały się sposobem na utrzymanie stanowisk, przyczyniły się do ich niewłaściwego wydatkowania. Bo olbrzymie pieniądze europejskie leżą na stole, są tylko źle rozdysponowane. Warto więc może by media, które zdążyły już kilkukrotnie koronować minister Bieńkowską za świetne wydatkowanie pieniędzy unijnych, przyjrzały się sprawie z trochę innej strony. Warto by premier przestał opowiadać bajki o skoku cywilizacyjnym, ogromnych projektach rozwojowych czy też dołączeniu do najbogatszych państw świata w perspektywie kilku lat. Zamiast tego zgromadził wszystkie siły polityczne, i ponad podziałami zastanowił się, jak można rozsądnie wydać środki z perspektywy 2014-20. Należy przede wszystkim zainwestować w infrastrukturę transportową. No chyba, że kiedy Donald Tusk mówił o wyrównaniu poziomu życia Polski A i B miał na myśli to, że zamiast gonitwy biedniejszych za bogatszymi, to zamożniejsi zbiednieją. Pora zamienić akcenty kładzione na PR i propagandę, z tymi na odpowiedzialną pracę na rzecz Polski. Jesteśmy zbyt dużym i bogatym w potencjał ludzki krajem, by pozwolić sobie na równanie w dół.
Autorem tekstu jest Łukasz Faliszewski, członek Klubu Republikańskiego Poznań i wolontariusz Biura Prasowego
komentarze
Stowarzyszenie "Republikanie"
tel.:
Biuro prasowe
tel.: